Info
Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień16 - 10
- 2014, Sierpień31 - 7
- 2014, Lipiec9 - 4
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Wrzesień14 - 2
- 2013, Sierpień28 - 19
- 2013, Lipiec19 - 12
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Maj5 - 1
- 2012, Listopad10 - 2
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień4 - 5
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
Czerwiec, 2014
Dystans całkowity: | 65.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 03:26 |
Średnia prędkość: | 18.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.70 km/h |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 65.00 km i 3h 26m |
Więcej statystyk |
- DST 65.00km
- Czas 03:26
- VAVG 18.93km/h
- VMAX 39.70km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Gdańsk - Sopot - Gdynia
Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 0
Spontaniczna dezycja o wycieczce w kierunku morza, jak ktoś oglądał "Dzień Świra" i kojarzy scenę jak Adaś Miałczyński krzyczy, że musi odpocząć to właściwie to był główny powód tej decyzji, morze niesamowicie mnie uspokaja, szum fal ... coś więcej.
Plan obejmował przejechanie jak rok temu trasy z Gdańska do Kołobrzegu, lecz plan się szybko zweryfikował. W piątek pociąg o 7 30 z Krakowa do Gdańska, jedyna 12 godzin, kocham pkp. Po 20 jestem umówiony z Julią moim zeszłorocznym couchsurferem, a właściwie ona była couchem a ja surferem. Idziemy z jej grupą z hiszpańskiego do knajpy w Sopocie " Tapas de Rucola" , silimy się napojami, w tym niezapomnianą i niezwyciężoną gruszkówką oraz hiszpańskimi przekąskami (tapas). Bardzo zajebisty wieczór / noc z nowo poznanymi ludźmi, każdy jakże inny i jakże ciekawy, nawet jeden zawodnik Jarosław, który wygrał finał miesiąca w Jeden z dziesięciu ;)
W sobote rano budze się jakby mnie z grobu wywlekli, katar zalewa twarz i generalnie słabizna jakbym ważył 20 kg i nogi z waty. Jedziemy z Julią, Elvisem i Jandą do Gdynii na specjalną plażę dla psów, ażeby te sobie pohasały. Po 12 godzinie podjąłem walkę i postanowiłem pojechać w stronę Helu, ale już przed Wejherowem zdecydowałem, że nie ma się co katować i wróciłem do Gdynii a potem do Sopotu gdzie kupiłem bilet z powrotem do Krakowa na 23 45. Resztę dnia spędziłem na plaży korzystając z pięknej pogody, zjadłem w końcu wymarzoną rybę z frytkami i surówką oraz przechyliłem piwko na plaży. Podsumowując, byłem nad morzem od godziny 18 30 w piątek do godziny 23 45 w sobote, ale i tak uważam, że zawsze warto ruszyć tyłek, było super ;) aaaaaa zapomniałbym o 24 godzinach spędzonych w pkp <love>. Parę zdjęć ;)
Radek, Javier, Julia i Ja
śliczna para zakochana - Janda i Elvis ;)