Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kobi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:753.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:41:38
Średnia prędkość:18.09 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:83.70 km i 4h 37m
Więcej statystyk
  • DST 127.85km
  • Czas 07:23
  • VAVG 17.32km/h
  • VMAX 61.40km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 9 - Laguna de Sobrado

Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 0

Kill me ! - strasznie męczący dzień :) Jest 20, nocleg nad jeziorem Sobrado w małym drewnianym domku oraz kolacja składająca się z dwóch dań (rosół chiński + spagetti neapolitana). Przejechałem prawie 130 km dzisiaj, jestem cały w drobinkach asfaltu, mokro w butach. Jest git, choć dzisiaj pierwszy raz przeklinałem drogę, która po setnym kilometrze prowadziła przez jakieś granitowe skały, gdzie ciężko było iść na nogach, a z obciążonych rowerem niespełna 3 km pokonałem „spacerkiem” w godzinę. Rosół wyśmienity, po co kochane mamy i babcie gotują rosół w niedziele dla rodziny, zamiast rozdać po paczuszce „Smaczne porcji rosołowej” Culineo ?? … Chciałem zrobić dzisiaj trochę więcej kilometrów, nie sądziłem że niespełna 130 km sprawi mi tyle trudności. Na początku dnia 13 km podjazd, potem góra-dół, góra-dół. Znalazłem w rowie dwie pluszowe kości na sznurku i zaczepiłem z przodu kierownicy, poniżej kompana podroży – Tygrysa. …... private......
Dziś w nocy też musiałem założyć stopery do uszu, fale tak mocno uderzały o skały, że tworzyły ogromny hałas. Od rana miałem dużo szczęścia, z samego rana przy drodze była plaża z otwartą toaletą i prysznicem, więc dziś jak nowo narodzony wyruszyłem w trasę.  

piękne konie, piękny las 
droga przez granity..... 

tyle wygrać, jezioro, ławka i domek nad jeziorem ;) 

makaron w sakwach

Route 




  • DST 98.10km
  • Czas 04:51
  • VAVG 20.23km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 8 - Menu del dia !

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 0

18:06 skończyłem jazdę, namiot rozbity parę metrów od Oceanu na klifie. W okolicy dużo domów, bezpodstawnie co noc towarzyszy mi wewnętrzny stres, że ktoś się przyczepi do mnie i każe spakować namiot. Jest taki wiatr, że gdyby nie sakwy w namiocie, z pewnością już byłby w wodzie. Wczorajsza noc i poranek dość zimne. Wstaję stosunkowo późno bo koło 8 rano, mimo że budzik nastawiam na 6. Dzisiaj zadzwonił Dawid (kumpel ze studiów), dobrze usłyszeć znajomy głos i pogadać przez 10 minut o męsko-męskich pierdołach. Fakt, że jestem jednym z pielgrzymów, pokonujących NORTHERN WAY do Santiago trochę mnie rozśmiesza:) Od 7 dni jadę tą piękną drogą, co dzień spotykam wędrowców z plecakami, urywając krótkie pogawędki i mówiąc symboliczne „Buen Camino”. Fajnie, że wziąłem od siostry telefon HTC, dzięki któremu mogę czasem korzystając z WiFi wrzucić jakąś notkę czy zdjęcie do grupy, którą założyłem na facebooku dla rodziny i kilku znajomych. Musze przyznać, że jest to spoko sprawa, gdy podróżuje się samemu ! Dzisiaj też pierwszy raz zjadłem hiszpański obiad w mieście Luarca. Tutaj nosi to nazwę Menu del dia i zazwyczaj trzeba zapłacić od 8-12 euro. Ja zapłaciłem 10 euro za talerz sałatki z jajkiem, pomidorem, czarnymi oliwkami, polane jakimś sosem, do tego 4 kawałki bagietki. Był to rodzaj przystawki, potem dostałem zapieczone ziemniaczki z dwoma kawałkami mięsa + kieliszek czerwonego wina oraz coś o czym zapomnieć się nie da czyli deser (coś w rodzaju pudingu) z miodem, orzechami włoskimi i cukrem = PYCHOTA. Na koniec wszystkiego duża kawa, wszystko bardzo smaczne. Wstępnie podsumowując północną Hiszpanie:
8 dni – 626 km (78,2 km/dzień)
Piękne plaże, cudowne krajobrazy, urocze drogi i dróżki. Miasto nr 1 to z pewnością Gijon/Xixon. Mieścinka nr 1 – Cudillero – genialny spokój. Jeden camping w Gijon, jedno schronisko ALBERGUE w Castro Urdiales za free, jeden nocleg w apartamencie w Somo za free, 5 noclegów na dziko (4 nad oceanem + jeden w lesie). Właśnie zaczynam czytać kolejny raz „Makaron w sakwach” Piotra Strzeżysza – dla śmiechu i otuchy ;) 

Route 2 807 656 - powered by www.bikemap.net




  • DST 78.48km
  • Czas 04:23
  • VAVG 17.90km/h
  • VMAX 57.70km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 7 - Bonita La Carreteras

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 2

Wstałem 8:40. Zadziwiające, że każdy mijany przeze mnie camping jest pełny namiotów, camperów, niezależnie czy jest to duże miasto czy malutka wieś. Dziś pierwszy raz po tygodniu wyrzucę wszystko z sakw i spakuję ponownie ponieważ straszny bajzel w środku. Propozycja piosenki na dziś ? Coldplay – Beautiful World. Nie wiem jak opisać miejsce, w którym właśnie jestem. Playa la Silencio – raj na ziemi. Miejsce jak z najpiękniejszego snu. Prawie cała dzisiejsza trasa była przepiękna, zwłaszcza leśny odcinek przed miasteczkiem Cudillero (jak w dzikich Bieszczadach). Chciałem Bieszczady to mam;) Dzisiaj jechało mi się rewelacyjnie, mimo iż teren nie był najłatwiejszy. Ciągle też myślę o Gijon, pojadę tam kiedyś z Couchsurfingu. Kolejna super rzecz, że Hiszpanie nie dadzą mi zginąć, nieustannie starają się pomóc, tłumacząc drogę w razie moich wątpliwości. Playa la Silencio miażdży mój mózg absolutnie ! Przy dróżce prowadzącej na tą plażę zacząłem rozmawiać z Polką z Lublina i Hiszpanem z Madrytu, którzy razem mieszkali w Szwajcarii, 15 minutowe pogaduchy o życiu i tym podobnych sprawach nastroiły mnie jeszcze pozytywniej na resztę wieczoru... Jakże pięknego :*** 
piękna droga w lesie 
dobrze ukryty znak..... a jaka ulgą gdy go zobaczyłem :) 

jedna z pięknych dróg... 
Barceluńscy pielgrzymi 
z perspektywy czasu stwierdzam, że to było najpiękniejsze miejsce jak kiedykolwiek widziałem ;) 
namiot rozbiłem tam na dole ;) 
Dziewczyna z Lublina 
I Hiszpan z Madrytu 
pomyślcie żeby zobaczyć to miejsce na własne oczy ;) 
sesja zdjęciowa do ślubu, trzeba było dorabiać :P 
piękny zachód 
poranny widok z namiotu 

Tak to wyglądało z góry, kilkukrotne schodzenie stromymi schodami, ale nie było wątpliwości czy warto... Świat jest piękny 

Route 2 807 587 - powered by www.bikemap.net




  • DST 95.28km
  • Czas 05:30
  • VAVG 17.32km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6 - Gijon/Xixon

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 0

Pada, niedobrze, kemping kosztuję 10 euro, żal kasy skoro i tak pada deszcz. Jest 19, gotuję sobie parówki, nie wiem gdzie spać. Gijon wydaje się być genialnym miastem. Miałem przez niespełna godzinę przewodnika, starszego Hiszpana rowerzystę, który specjalnie dla mnie zmienił kierunek jazdy i poholował mnie 5 km do miast i pomógł we wszystkim co chciałem. Szczęśliwie uczył angielskiego w szkole więc mówił dobrze. Kupiłem dzisiaj mapę Portugalii w świetnej, klimatycznej księgarni. Zostałem w końcu na kempingu w Gijon za 9,90 euro. Zalety to oczywiście prysznic (czuje się jak nowo narodzony), pranie, wifi (w końcu po tygodniu mogę wrzucić jakieś zdjęcie dla rodziny i przyjaciół), elegancki kibelek, podładowanie telefonu, aparatu i na dodatek beka z dziewczyny z recepcji, która braki w angielskim uzupełniała genialnym zawstydzonym uśmiechem. Plan sprzed wyjazdu to maksymalnie 10 euro dziennie, póki co w 6 dni wydałem 38 euro więc jest okej. Dzisiaj również byłem na poczcie i wysłałem do Madrytu ładowarkę z apartamentu z Somo (tak tego apartamentu :)), której zapomniała Ola, bratanica Julii. NECESITO MANDAR POR CORREOS ! Nie wiem co robić jutro, ale chyba nie będę się śpieszył i pośpię trochę, śliczny widok z campingu. Gijon wygląda bajecznie, śliczna promenada, dużo ścieżek, parków. Jutro też coś pozwiedzam, nie mam ciśnienia na kilometry, zacznę zaraz ogarniać mapę Portugalii. Podjechałbym chętnie trochę jakimś autostopem. Szlak Camino de Santiago mnie denerwuję, ponieważ raz jest oznaczenie, potem długo nie ma i jest zrobiony pod pieszą wędrówkę, choć gdy widzę symbolizujący go znak, automatycznie czuje się lepiej. Pupa mnie boli od siodełka, większość kilometrów jadę na stojąco ;) Przez 6 dni przejechałem prawie 450 km co daję niespełna 75 km na dzień. Nie chce się śpieszyć póki co, pewnie później i tak nadgonię. LONELY TRIP! Powinienem się uderzyć w łeb, że finalnie nie kupiłem przednich sakw i mapownika, teraz jeżdżę z kilku kilowym plecakiem na plecach jak sierota, drażniąca kwestia. Piosenka na dziś to Archive - Again 
pomnik matki płaczącej po synie, który wyemigrował za ocean 
pomocny Hiszpan ;)) 
księgarnia w czadowym klimacie 
... 

Route 2 807 323 - powered by www.bikemap.net




  • DST 100.10km
  • Czas 05:13
  • VAVG 19.19km/h
  • VMAX 60.20km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5 - Plaża La Francia

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 0

20:16 – siedzę już od godziny na ławeczce z widokiem na ocean i czytam książkę. Dzisiaj przejechałem 100 km i jestem przy plaży San Antolin. Słońce pali jak w piekle, już wyglądam jak rak. Jaka jest najgorsza rzecz w podróżowaniu z sakwami ??? Poranne pakowanie wszystkich klamotów. Noce są chłodne i namiot oraz ubrania z rana są bardzo wilgotne – nieprzyjemna sprawa. Gotowałem dzisiaj pierwszy raz na palniku spagetti – zdrowe bez posolonej wody ;) Dzisiaj widziałem przepiękną plażę w La Francia – coś pięknego, szkoda, że już nie dzika. Przed chwilą jakaś Hiszpanka, podczas gdy czytałem książkę, podeszła, uśmiechnęła się, przytiwała, patrzyła na moją machiną, porobiła zdjęcia, znowu się uśmiechnęła i pożegnała Hasta... Jak mi dzisiaj wypali nocleg to będe miał mega widok ale póki co sporo ludzi się kręci. Spotkałem dzisiaj fajną parę (chyba) z Węgier, idących pieszo do Santiago de Compostela, samotnego sakwiarza, który nie wiedział do końca gdzie jedzie dokładnie, grupę 4 sakwiarzy jadących do Lyonu do swoich przyjaciół i jeszcze ojca z trzema córkami jadących również do Santiago. Bardzo ładne mewy tutaj są, duże i dużo ich. Jak wrócę do Polski mam ochotę jechać znów w Bieszczady. Dalej nie ogarniam, że kończy się już lipiec, i jak pędzi dzień za dniem, tydzień za tygodniem... Przed chwilą przysiadł się do mnie starszy Hiszpan, spytał czy wszystko okej, i opowiadał, że przyjaciół Polaków ma. Na koniec może Dżem ??
...” Idź zawsze do przodu
Nie oglądaj się wstecz, o nie
Nie holuj smutku za sobą
Bo przecież nie wiesz, co spotkać Cię może
A jutro niesie nadzieję i
Choć może głupio to brzmi
Bądź przyjacielem swym
A zaczniesz na nowo żyć”...
spotkani Węgrzy 
plaża La Francia 
symbol Camino de Santiago, żółta muszelka 
 
miejsce noclegu... 

Route 2 806 803 - powered by www.bikemap.net




  • DST 37.63km
  • Czas 02:02
  • VAVG 18.51km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 4 - Somo-Santander-Cuchia

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 0

Wczorajsza sytuacja z zamkiem mnie zmiażdżyła. Wyobraźcie sobię – macie koleżankę, którą widzicie 3 raz w życiu, 2 razy w Gdańsku i raz w Hiszpanii. Spędza tam z bratem i bratanicami wakacje, muszą wracać do Madrytu więc pozwalają mi skorzystać z wynajętego apartamentu. Parę godzin potem łamię klucz, próbuję rozkręcić zamek kluczami rowerowymi :) Tylko pogorszyłem sytuację więc stwierdziłem zadzwonić do Huberta i powiedzieć o wszystkim, niby właścicielka mówiła, że zamek już wcześniej się zacinał ale mimo wszystko sytuacja wybitnie nieprzyjemna i stresująca. Zapisałem 7 stron w zeszycie na temat wszystkiego tylko nie podroży !!!
Co do dzisiejszego rowerowania to wyjechałem z Somo koło 16, a jazdę skończyłem o 19. Śpię w pięknym miejscu z widokiem na ocean, nie śpieszę się nigdzie bo takie było założenie, nie chcę póki co dokładnie planować każdego dnia bo nie muszę tego robić. 23 15 dobrej nocy – inżynier-włóczykij :)

oczekiwanie na prom...
widok na Santander
Somo i okolice
miejsce rozbicia obozu
sobotni zachód słońca 

Route 2 806 771 - powered by www.bikemap.net




  • DST 55.20km
  • Czas 02:50
  • VAVG 19.48km/h
  • VMAX 56.40km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3 - Somo i plażing

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 0

Masa podjazdów (pagórków), kierunek SOMO, fal niestety nie ma więc zamiast sufrowania w oceanie jest plażowanie. Dzisiaj spotkałem się z Julią, które spędza tutaj wakacje z bratem i bratanicami. Muszą wracać do Madrytu, mimo że apartament przy plaży mają wynajęty jeszcze przez tydzień, więc zostawiają mi klucze. Żegnamy się, w pełnym szczęściu biorę ręcznik, książkę i idę na plażę. Jest cudownie do momentu gdy wracam i niefortunnie próbując otworzyć drzwi, złamałem klucz w ten sposób że 3/4 jego długości zostało w zamku, a 1/4 u mnie w ręce. Wypoczynek okazał się kłębieniem negatywnych myśli w głowie CO TERAZ ?? Muszę do nich zadzwonić i powiedzieć o sytuacji i pewnie pokryć koszty wymiana zamka. Poszedłem spać marząc żeby to był zły sen...
Ps. nie wiedziałem kompletnie co mam robić, 100 myśli w głowie, chciałem sam zadzwonić po ślusarza i w zeszycie napisałem sobie następujące zwroty po hiszpańsku, „ La bentana esta ataskada” co znaczy, że drzwi się zacięły oraz „El pestillo esta roto” czyli zamek jest zesputykoledzy z promubest couchsurfer

rasowy surfer z Cantabrii !!!
wieczorny plażing

Route 2 806 723 - powered by www.bikemap.net





  • DST 116.10km
  • Czas 06:42
  • VAVG 17.33km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2 - Bilbao, Necesito Agua, Camino de Santiago

Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 0

Fajne jest to, że nie masz pojęcia gdzie będziesz spał danego dnia i nie mam na myśli egzekucji komorniczej na szczęście. Żałuję trochę, że nie doprowadziłem mojego hiszpańskiego do lepszego poziomu, bo większości z tego co do mnie mówią nie rozumiem, a po angielsku lepiej mówią starsi niż młodsi. Jest po 21, rozbiłem namiot w Castro Udriales w jednym ze schronisk na szlaku Camino de Santiago. Poznałem tutaj Rosjanina Stanisława, który ma 39 lat i jest tłumaczem w Barcelonie. Wyjechał za pracą gdy był w moim wieku i został tam. Dzisiaj trochę górek, męczący odcinek z Manurgi przez Bilbao do Castro Urdiales. Sporo pomocnych Hiszpanów, zwłaszcza starszych. Jutro muszę się dostać do Somo, gdzie mam się spotkać z moim pierwszym couchsurferem z Gdańska z Julią, która spędza tam wakacje :) Dzisiaj wiele cudownych widoczków, noce i poranki chłodniejsze niż się spodziewałem. Idę spać, żeby z samego rana zacząć jazdę, póki co dużo się gubię ale będzie okej. Poznałem jeszcze dziś w schronisku dwóch fajnych typów z Korei Południowej, strasznie śmieszne chłopy ;)Gugenheim museum Bilbaofantastyczny pająkestoy buscando la carretera ...
Szlak Camino de Santiago to głównie szlak pieszy więc czasem była wspinaczka ;)
Cudowne ścieżki przy oceanie... 
...


Baskowie

Jun

Lee

Route 2 806 675 - powered by www.bikemap.net




  • DST 44.56km
  • Czas 02:44
  • VAVG 16.30km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1 - Bla Bla Car

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 2

„Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu...”
Brak umiejętności pisania relacji nie pomaga w ich tworzeniu. A więc wracam po przerwie i symboliczne pierwsze tegoroczne rozbicie namiotu mam już za sobą. Znów śpię na łonie natury, dokładniej w lesie przy drodze prowadzącej do miejscowości Murguia. Ale od początku... Pierwszy raz skorzystałem z serwisu BlaBlaCar i znalazłem na nim rodzinę Ukraińską jadącą z okolic Żytomierza aż do Coimbry w Portugalii. Mnie udało się zabrać z Krakowa do miast Vitoria Gasteiz nieopodal Bilbao na północy Hiszpanii. Nie odmówię sobie, żeby na chwilę wgłębić się w temat... Samochód 9-osobowy, Volkswagen Transporter T5. Margarita – 22 letnia Ukrainka, studiująca w Zielonej Górze, Teściowie Margarity oraz jakiś młody chłopak jadący do Karslue. Kłopoty na granicy Ukraińskiej i zamiast 15 wyruszamy z Krakowa dopiero o 21. Jedziemy do Katowic po Marka i Roberta, którzy handlują traktorami na przetargach we Francji. Musiałbym godzinami pisać jacy dziwni to goście, ale daruję sobie ;) W Karslue wysiada młody Ukrainiec a zamiast niego wsiada Sani z Indii, który studiuję w Niemczech a jego angielski był mieszanką składającą się z 75% języka niemieckiego, 10 % hinduskiego i 15% języka angielskiego, więc naprawdę ciężko było się z nim spotkać. Około 42 godzin spędzonych w aucie, jestem zmęczony a planowałem jeszcze coś wykręcić w stronę Bilbao. Z 45 km, które zrobiłem przez resztę dnia, może 15 km było w stronę Bilbao, reszta to zwiedzanie Vitori Gasteiz i sporo błądzenia. Fakt, że w ogóle udało mi się zrobić te 15 km w dobrym kierunku zawdzięczam młodej Hiszpance, która spytała czy nie potrzebuję pomocy gdy stałem z otwartą mapą, starszemu panu i młodemu Hiszpanowi. Starszy pan o dziwo najlepiej z całej trójki posługiwał się angielszczyzną, młody Hiszpan prawie wcale więc mówił po hiszpańsku do swojego smartfona a ten tłumaczył to na język angielski – przydatna rzecz. W tegoroczną podróż wybrałem się samotnie...


żółty Volkswagen T5, Margarita, Teść Białorusin i Hindus Sani ;) już w Vitoria Gasteiz