Info
Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień16 - 10
- 2014, Sierpień31 - 7
- 2014, Lipiec9 - 4
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Wrzesień14 - 2
- 2013, Sierpień28 - 19
- 2013, Lipiec19 - 12
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Maj5 - 1
- 2012, Listopad10 - 2
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień4 - 5
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
- DST 95.28km
- Czas 05:30
- VAVG 17.32km/h
- VMAX 46.00km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 6 - Gijon/Xixon
Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 0
Pada,
niedobrze, kemping kosztuję 10 euro, żal kasy skoro i tak pada
deszcz. Jest 19, gotuję sobie parówki, nie wiem gdzie spać. Gijon
wydaje się być genialnym miastem. Miałem przez niespełna godzinę
przewodnika, starszego Hiszpana rowerzystę, który specjalnie dla
mnie zmienił kierunek jazdy i poholował mnie 5 km do miast i pomógł
we wszystkim co chciałem. Szczęśliwie uczył angielskiego w szkole
więc mówił dobrze. Kupiłem dzisiaj mapę Portugalii w świetnej,
klimatycznej księgarni. Zostałem w końcu na kempingu w Gijon za
9,90 euro. Zalety to oczywiście prysznic (czuje się jak nowo
narodzony), pranie, wifi (w końcu po tygodniu mogę wrzucić jakieś
zdjęcie dla rodziny i przyjaciół), elegancki kibelek, podładowanie
telefonu, aparatu i na dodatek beka z dziewczyny z recepcji, która
braki w angielskim uzupełniała genialnym zawstydzonym uśmiechem.
Plan sprzed wyjazdu to maksymalnie 10 euro dziennie, póki co w 6 dni
wydałem 38 euro więc jest okej. Dzisiaj również byłem na poczcie
i wysłałem do Madrytu ładowarkę z apartamentu z Somo (tak tego
apartamentu :)), której zapomniała Ola, bratanica Julii. NECESITO
MANDAR POR CORREOS ! Nie wiem co robić jutro, ale chyba nie będę
się śpieszył i pośpię trochę, śliczny widok z campingu. Gijon
wygląda bajecznie, śliczna promenada, dużo ścieżek, parków.
Jutro też coś pozwiedzam, nie mam ciśnienia na kilometry, zacznę
zaraz ogarniać mapę Portugalii. Podjechałbym chętnie trochę
jakimś autostopem. Szlak Camino de Santiago mnie denerwuję,
ponieważ raz jest oznaczenie, potem długo nie ma i jest zrobiony
pod pieszą wędrówkę, choć gdy widzę symbolizujący go znak,
automatycznie czuje się lepiej. Pupa mnie boli od siodełka,
większość kilometrów jadę na stojąco ;) Przez 6 dni
przejechałem prawie 450 km co daję niespełna 75 km na dzień. Nie
chce się śpieszyć póki co, pewnie później i tak nadgonię.
LONELY TRIP! Powinienem się uderzyć w łeb, że finalnie nie
kupiłem przednich sakw i mapownika, teraz jeżdżę z kilku kilowym
plecakiem na plecach jak sierota, drażniąca kwestia. Piosenka na
dziś to Archive - Again
pomnik matki płaczącej po synie, który wyemigrował za ocean
pomocny Hiszpan ;))
księgarnia w czadowym klimacie
...