Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kobi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki

Dystans całkowity:13434.34 km (w terenie 154.00 km; 1.15%)
Czas w ruchu:731:41
Średnia prędkość:18.36 km/h
Maksymalna prędkość:71.50 km/h
Liczba aktywności:144
Średnio na aktywność:93.29 km i 5h 04m
Więcej statystyk
  • DST 30.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.78km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnie dopinki

Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 25.06.2015 | Komentarze 0

Czy czegoś zapomniałem ? Czy czegoś zapomnę ? Pewnie tak, dzisiaj ostatni dzień na końcowe zakupy pierdółek. Jutro wylatuję na wschód :), Zapraszam na moją stronę cycletheworld w miarę możliwość i zasięgu postaram się tam umieszczać newsy dotyczące tegorocznej wyprawy ;).......


Kategoria Wycieczki


  • DST 29.77km
  • Czas 01:20
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rożnów Zapora

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 0

Route 2 814 472 - powered by www.bikemap.net


Kategoria Wycieczki


  • DST 119.83km
  • Czas 05:36
  • VAVG 21.40km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraków - Dzierżaniny

Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 0

Route 3 077 481 - powered by www.bikemap.net


Kategoria Wycieczki


  • DST 30.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.78km/h
  • Sprzęt Mongoose
  • Aktywność Jazda na rowerze

Błonia + Stare miasto + Wiślana trasa rowerowa ;)

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 0

Krótka przejażdżka z Woli Justowskiej, przez Błonia - Stare miasto (lodzik na Wiślnej) do toru kajakarskiego na Wiśle. Pogoda przepiękna, więc cykloza zawładnęła miastem ;) ... Rower to jest to !!!

Route 2 832 492 - powered by www.bikemap.net


Kategoria Wycieczki


  • DST 15.36km
  • Czas 00:40
  • VAVG 23.04km/h
  • Sprzęt Mongoose
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Balice

Piątek, 3 października 2014 · dodano: 03.10.2014 | Komentarze 0

Przejechałem się na Balice, odwiedzić ludzi ze starej pracy :), pogadałem z szefem i być może w przyszłym roku wyjadę pracować do Alicante w Hiszpanii, kto wie ;) Chłodno, trasa wolą justowską, śladami 292 ;) Zanieczyszczenie Krakowa przerażaaaaa ... Pozdrowionka ;) 
Ps. wziąłem rower kuzyna, bo swój już rozłożyłem na czynniki pierwsze ;)
Zapraszam przy okazji do relacji z tegorocznej objazdówce po Europie ;) Relacja ;)

Route 2 817 021 - powered by www.bikemap.net


Kategoria Wycieczki


  • DST 30.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 17.14km/h
  • Sprzęt Maxim 221
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzierżaniny-Rożnów pętla

Środa, 1 października 2014 · dodano: 01.10.2014 | Komentarze 0

Postanowiłem się oderwać trochę od pisania relacji ( link do relacji ;) ) i spraw z tym związanych i wybrać się na krótką przejażdżkę. Odkurzyłem starego Maxima, który odpoczywał w szopie i wlałem w niego trochę życia ;) Wcale nie jest to mieszczuch tylko do jazdy po piwo lub chleb do pobliskiego sklepu, pojechałem nim nad zaporę w Rożnowie i wróciłem drogą 975 zataczając małą, ale bardzo przyjemną pętelkę. Staruszek spisał się wyśmienicie ;)  





20 metrów za znakiem przepiękny duży jeleń przebiegał przez drogę, niestety nie zdążyłem zrobić zdjęcia ;)  

łasicę już udało się złapać ;) ciągle przebiegała z jednej strony na drugą... 

Route 2 814 472 - powered by www.bikemap.net


Kategoria Wycieczki


  • DST 143.60km
  • Czas 07:54
  • VAVG 18.18km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 55 - Kac morderca nie zna serca - Maribor-Graz-Kraków

Poniedziałek, 15 września 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 6

Wczesny start – 6:30 – gospodarze wyruszają do pracy, ja razem z nimi. Kac morderca … zdycham :) Pojeździłem trochę po Mariborze, klimatyczne miasto, wszedłem do sklepu rowerowego po dętkę w razie czego. Pogadałem 40 minut ze sprzedawczynią, bardzo fajna dziewczyna :). Po 1,5 godziny wyjeżdżam z Mariboru. Co chwila muszę przerywać jazdę ze względu na deszcz, na jednym z wymuszonych postojów, starszy Słoweniec częstuje mnie piwem i strudlem w swoim warsztacie. Bardzo mili ludzie...
Od rana jadę z narastający bólem już w obu kostkach, więc koło godziny 15 decyduję się nie wracać do Polski rowerem, tylko wsiąść w jakiś autokar. Dzwonię do kuzynów, żeby sprawdzili mi czy z miasta Graz, dostane się do Krakowa. Okazuje się, że mam autokar o 1 w nocy, tylko nie wiadomo co z biletem. Robię wyścig łudząc się, że zdążę kupić bilet w jakichś kasach na dworcu, w końcu kuzyn zarezerwował mi bilet telefonicznie. O godzinie 21 jestem już na dworcu, dużo czasu więc powolutku rozkręcam rower jak tylko się da. Teraz tylko kwestia czy kierowca nie będzie marudził, jak dobrze pójdzie to jutro o 12:30 będę w Krakowie ...    
Maribor


na piwku i strudlu w warsztacie ;)

Route 2 815 400 - powered by www.bikemap.net




  • DST 134.72km
  • Czas 07:10
  • VAVG 18.80km/h
  • VMAX 67.70km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 54 - Interwałowa niedziela w Austrii +... ?

Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 0

Znowu deszcz, start – 9:30, profil dzisiejszej trasy mocno interwałowy, słaby jestem w te klocki, pagóry mnie wykańczają, kwestia nastawienia psychicznego. Dziś niedziela, mój ulubiony dzień, lewa kostka spuchnięta i cała siwa, nie wiem od czego, trochę boli, ale powoli da się jechać. Wszystko w Austrii dziś pozamykane, więc całe szczęście, że 3 dni temu kupiłem ogromny chleb w Słowenii w jakimś sklepiku w górach. Przed 19 jestem ponownie w Słowenii, robi się ciemno, podjeżdżam pod jeden dom z prośbą o wodę, która mi się skończyła. Gospodarz pyta czy śliwowicy chcę … I tak się zaczęło, śliwowica z Zagrzebia, czerwone wino, piwo, białe wino. Rodzina nakarmiła mnie jak swoje dziecko, przepyszną szynką i schabem domowej roboty. Również białe i czerwone wino było domowej produkcji. Oglądaliśmy finał koszykówki, w którym Serbowie grali ze Stanami Zjednoczonymi. Na śniadanie żona gospodarza zrobiła mi ogromne kanapki z taką ilością szynki, że ja miałbym na cały chleb, dostałem również do dyspozycji pomieszczenie z kanapą i pościelą;) Wspaniali ludzie !!!   


powodzie nękają Słowenię od wczesnego lata, wystarczy spojrzeć na wysoki poziom Dravy  

kochani gospodarze  
i super synalek ;)!!!

Route 2 815 391 - powered by www.bikemap.net




  • DST 82.45km
  • Czas 06:21
  • VAVG 12.98km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 53 - Triglavski Narodni Park - Vrsic 1611 m

Sobota, 13 września 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 2

19:42 – dzień 53 – scenariusz i reżyseria – DESZCZ !!!
Od momentu gdy wczoraj wieczorem rozbiłem namiot do 10:30 dzisiejszego dnia, nawet na chwilę nie przestało padać. Od 5 rano namiot delikatnie zaczął przeciekać i robiło się coraz mniej przyjemnie, a nie widziałem innej możliwości jak przeczekać deszcz. O 10:30 słyszę, że krople coraz rzadziej spadają na tropik, wychodzę, decyduje się zebrać i jechać. W lekkim deszczu pakuję wszystkie klamoty. Przejechałem może 30 metrów i szósty flak tego tripa. Lepiej ten dzień się zacząć nie mógł, nie ma 11 godziny, mam 30 metrów na liczniku, wciąż pada, jest 7 stopni i trzeba zmieniać dętkę, ostatnią jakąś miałem. Parę minut po 11 ruszam, coś tam podjeżdżam, rzadziej zjeżdżam. W mieścinie Żaga zatrzymuje się w gospodzie na herbatkę, nawet wifi mieli ;) Wrzucam parę zdjęć do sieci i jadę dalej, mianowicie robię 13 kilometrów podjazdu na przełęcz Vrsić 1611 m. Wysokość osiągam koło 16, zmieniam mokre ubrania na mniej mokre, zakładam wszystkie bluzy, kurtkę i zjeżdżam z rękoma na klamkach, jak to zwykłem robić już od tygodnia. Temperatura nie daje się rozpędzić, a mokry asfalt powoduję po chwili mokre buty i spodnie.
Na stacji w mieście Bovec kupiłem mapę Słowenii + Austria. Widząc jak pokręconą siecią dróg musiałbym jechać do Mariboru i jak bardzo wjeżdżać w głąb lądu (prawie do Lubljany), zdecydowałem podjechać na kolejną przełęcz Korensko Sedlo 1073 m, która jest granicą Słoweńsko-Austriacką i pojechać w linii prostej trochę kilometrów austriackimi drogami. Naprawdę nie planowałem wjeżdżania do Austrii (więc to już jest duży plus – spontan), ale przedzierając się w głąb Słowenii drogami, które widziałem na mapie musiałbym jechać przynajmniej dzień dłużej. Przyznam się szczerze, że byłem już trochę zmęczony, ale głównym powodem było to, że właściwie od prawie dwóch tygodni codziennie padało i było już naprawdę zimno. Więc 53 nocleg spędzam spontanicznie w Austrii, z nadzieją na noc bez deszczu...
Ogromnie podoba mi się Triglavski park narodowy, imponujący, seledynowa rzeka, dużo amatorów raftingu, piękne góry dookoła, dzikość jak w Bieszczadach...   












Ruska kapliczka    

Route 2 815 379 - powered by www.bikemap.net




  • DST 122.78km
  • Czas 07:51
  • VAVG 15.64km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 52 - Atak na Słowenię – Sella Carnizza 1086 m

Piątek, 12 września 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 0

20:27 – ranki już nie do życia, 6-7 stopni to dla mnie jakieś 30 stopni za mało :) Rano zatrzymuje się na herbatkę na stacjo-kawiarni. Przeczytałem poranną prasę włoską, i skorzystałem z toalety co chyba nie spodobało się pazernemu właścicielowi, bo gdy wychodziłem od niechcenia odburknął CIAO !
Trochę cieplej, i na dodatek robię 12 kilometrów łagodnego podjazdu na Passo Mauria 1298 m. Piękna droga prowadząca na przełęcz, w końcu bez nieustającego ryku silników jak we włoskich alpach. Piękne zaciszne chatki, nadały temu podjazdowi smaczku. O 10:30 jestem zdobywam przełęcz, odpoczywam chwilę, delektuje się śpiewem ptaków i standardowo zmieniam mokre ciuchy na suche. Na zjeździe, mimo że jest południe ręce i twarz drętwieją, więc jadę z zaciśniętymi klamkami. O 14:30 w mieście Tolmezzo trafił mi się Lidl jak ślepej kurze ziarno, wspaniała okazja do zrobienia zapasów, których nie było. I znowu sakwy parę kilogramów cięższe, nektar z gruszek, ChocoDuo, deserki czekoladowe, bagietki i keksy powinny wystarczyć na dziś i jutro.
Gwóźdź dzisiejszego dnia – 7 kilometrowy podjazd na Sella Carnizza 1098 metrów. Nigdy się tak nie zmachałem jak tym razem, miałem wrażenie, że jadę po pionowej ścianie, zdarzało się fragmentami pchać rower pod górę co było jeszcze trudniejsze niż podjazd, ale ze względu na późną porę i kropiący deszcz nie chciałem tracić czasu na przestoje. Już wiem czemu dwóch gości przed podjazdem dziwnie na mnie patrzyło. Ostatnie 4 kilometry to jazda na stojąco, nie było mowy żeby siąść na rowerze bo by mnie chyba przewróciło na plecy. 1,5 godziny zajmuje mi wjechanie na Carnizzę. O 18:40 jest na przełęczy i zjeżdżam 20 km/h z sztywnymi dłońmi. Jakieś 200 metrów za granicą Włochy-Słowenia rozbijam namiot metr od drogi na poboczu, ruch prawie zerowy, a ja bez sił na kombinowanie i szukanie miejscówki. Wskakuję do namiotu i na resztce gazu gotuję resztkę makaronu, który jem z dżemem jeżynowym, poprawiam dwoma deserkami i z nadzieją, że nie przecieknie mi namiot wykończony idę spać...   
Alpy Julijskie   





no i się zaczęło ...  
najostrzejszy podjazd jaki zrobiłem z sakwami   
sadza, pierwsze 3 km były okej, ale ostatnie 4 to była masakra  

Route 2 815 373 - powered by www.bikemap.net