Info
Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień16 - 10
- 2014, Sierpień31 - 7
- 2014, Lipiec9 - 4
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Wrzesień14 - 2
- 2013, Sierpień28 - 19
- 2013, Lipiec19 - 12
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Maj5 - 1
- 2012, Listopad10 - 2
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień4 - 5
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
- DST 163.82km
- Czas 07:46
- VAVG 21.09km/h
- VMAX 42.00km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 4 - Tokaj World Heritage - Węgry
Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 15.10.2013 | Komentarze 0
Pobudka dokładnie o 4 44, budzi nas traktorzysta, który kursuje po polu kawałek od naszych namiotów. Wychodzę z namiotu i macham do gościa z wzajemnością. Zbieramy się i od razu czeka na nas 14 % podjazd więc nieźle się pocimy z samego rana. Jedziemy Słowacją lecz wzdłuż granicy z Madziarami jak nazwała Węgrów Pani w sklepie kierując nas na właściwą drogę i pytając o cel podróży oraz pochodzenie. O 730 przy drodze zatrzymujemy się na śniadanie i kilka razy słyszymy dźwięk klaksonów z pozdrawiających nas kierowców tirów zarówno z Polski i za granicy. Za niedługo wjedziemy już na Węgry gdzie zamierzamy kupić mapę. Na Węgry ja przeznaczyłem 2 tysiące forintów a Tomek 3 tysiące forintów. Kilka minut po 9 pod Tesco już na Węgrzech jemy drugie śniadanie. Rezygnujemy z mapy mając nadzieję, że jakoś sobie poradzimy mając do dyspozycji mapy Słowacji i Rumunii. Na Węgrzech bardzo tanie są pieczywo i woda. 1,5 litra wody kosztuje 0,59 forinta czyli około 85 groszy. Tak jak czytałem w większości relacji Węgry nie należą do najciekawszych krajów, droga ciągle jednostajna właściwie bez odczuwalnych podjazdów i zjazdów. Robimy spory dystans prawie 164 km, częste postoje w marketach i przerwy na posiłki na polanach. Doskwiera brud i pot, cały dzień nie znaleźliśmy rzeki, w której można by chociaż opłukać nogi. Dużo ścieżek rowerowych wzdłuż głównych dróg. Dzisiejszy nocleg ma miejsce w jabłkowym sadzie a właściwie kwaśno-jabłkowym sadzie około 10 km od granicy z Rumunią i jakieś 20 km od Satu Mare, gdzie jutro z rana się kierujemy mając nadzieję, że nikt nie obudzi nas przed 5 rano jak dzisiejszego poranka. Czwarty dzień za nami, prawie 500 km zrobione i póki co odpukać forma dopisuję. Męczą straszliwe upały i spalona schodząca z całego ciała skóra mimo stosowania kremu z filtrem ochronnym SPF50. Dobranoc ;)