Info
Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień16 - 10
- 2014, Sierpień31 - 7
- 2014, Lipiec9 - 4
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Wrzesień14 - 2
- 2013, Sierpień28 - 19
- 2013, Lipiec19 - 12
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Maj5 - 1
- 2012, Listopad10 - 2
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień4 - 5
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
- DST 112.01km
- Czas 06:48
- VAVG 16.47km/h
- VMAX 64.00km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 9 - Transfogaraska 7c
Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 15.10.2013 | Komentarze 0
Z powodu bólu zęba, który stał się reżyserem ostatnich dni wstaję już o 3 30 i idę na poranną toaletę, piję 4 herbaty póki jest okazja i jem dwie zupki chińskie co jak się potem okaże nie było dobrym pomysłem. Korzystam z komputera i dostępu do internetu na super urządzonym strychu i po tygodniu oznajmiam, że żyję i mam się dobrze. Potem biorę gorący prysznic wycierając się niestety w wilgotno-mokrym ręcznikiem. O 550 budzę chłopaków, teraz oni idą się myć, pakujemy się i w drogę. Sam podjazd na 7c nie był tak wymagający jak sobie wyobrażałem. Wyruszyliśmy z Carty o 9, a na górze byliśmy o 15 30. Niesamowite przeżycie, którego zdjęcia nie są w stanie opisać. Na zjeździe Tomek miał wypadek, zarzuciło go na zjeździe, wpadł w wyrwany asfalt i gleba. Na szczęście tylko kilka ran i zadrapań, a mogło się to skończyć dużo gorzej. Wracając do podjazdu to nie mam o dużego nachylenia. Urokliwe widoki z każdym metrem wyżej coraz piękniejsze. Na dole ruszaliśmy z wysokości około 500 m.n.p.m natomiast na górze było około 2100 m.n.p.m, zalegały tam jeszcze ostatni śniegu. Na trasie bardzo dużo polaków, patrząc po rejestracjach z każdego zakątku Polski. Jedna z rodzin z Polski pytała czy to nasze dziewczyny jadą z nami bo mijali 3 rowerzystki z Polski, powiedziałem, że nic o tym nie wiem ale kto wie. Rowerzystów z sakwami widzieliśmy tylko dwóch jadących w przeciwną stronę. W naszą stronę atakował podjazd jeden kolarz i jeden gość na góralu z plecakiem górskim. Po drodze na jednym z wielu miejsc widokowych zamieniłem parę zdań z parą, na którą składała się Szwedka oraz Nowo-Zelandczyk, który bardziej przypominał Azjatę. Na 25 km dostaję gorące owacje od blond Rumunki, którą wychyliła się z szyby samochodu i zaczęła piszczeć i klaskać. Podziękowałem jej za to na górze gdy spotkaliśmy się na herbatce. Okazało się, że zostałem również rozpoznany przez kilku Polaków na górze dzięki czerwonej kurtce przeciwwiatrowej i przeciwdeszczowej, w którą trzeba było się ubrać bo w im wyżej tym coraz większy wiatr i chłód. Przy samym zjeździe jesteśmy ubrani w prawie wszystko co mamy i montujemy na moim kasku kamerkę. Zjazd fajny przez pierwsze parę kilometrów, potem już nic specjalnego. Pogoda była piękna za co dziękujemy naturze. Rozbijamy się w Corbeni przy rzece i idziemy spać. Bye !!!
Anita i Dawid
goni nas kolarz
sesja na skale, za którą była gruba przepaść
nogi się trzęsły a w gaciach pełno :p
gorsza strona globalizacji !
wierny kibic ;p
lekka gleba, na szczęście nie groźna ;)