Info
Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień16 - 10
- 2014, Sierpień31 - 7
- 2014, Lipiec9 - 4
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Wrzesień14 - 2
- 2013, Sierpień28 - 19
- 2013, Lipiec19 - 12
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Maj5 - 1
- 2012, Listopad10 - 2
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień4 - 5
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
- DST 203.85km
- Czas 08:31
- VAVG 23.94km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza DWUSETKA
Wtorek, 18 września 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 4
Sezon się powoli kończy, ponoć to już ostatnie dni ładnej pogody dlatego chciałem dzisiaj na zakończenie sezonu(oczywiście jeśli chodzi o dłuższe wypady) spróbować zaatakować dystans 200 km. Zadanie zaliczone!!! I tak wstałem o 4 30 żeby o 6 już wyruszyć w podróż, poranna kawa, ciasteczko i gotów. Rano 8 stopni(zimno jak cholera), dopiero koło godziny 11 mogłem zrzucić z siebie getry i bluzę. Kraków-Alwernia-Babice-Zator-Andrychów(pierwszy raz byłem, super miasto)-Inwałd-Wadowice-Ponikiew, spowrotem lekko zmodyfikowana trasa ale parę miejscowości się powtórzyło. Strasznie ciężki początek, pierwsze 60 km jechałem jakbym miał nogi z żelaza, jak się okazało brakowało węglowodanów. Od razu pierwszy sklep w zasięgu wzroku i snickers i napój (o niebo lepiej). O godzinie 13 wracając musiałem zjeść obiad dlatego wpadłem na obiad do Skansenu przy zamku w Babicach to znowu dodało mi sił na powrót. Ciekawostka: przed głównym posiłkiem urocza Pani kelnerka przyniosła mi małą miseczka z sałatką. Jak się okazało nazywa się to "czekadełko" przed głównym posiłkiem(rozbawiło mnie to). Czas na powrót, we znaki dały mi się garby na odcinku Babice-Alwernia-Kraków. Przy wjeździe do Krakowa 172 km, więc pojechałem jeszcze do Tyńca, na Rynek i Błoniami do domu.
Komentarze