Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kobi.bikestats.pl
  • DST 119.98km
  • Czas 07:12
  • VAVG 16.66km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 21 - Cudowne Skopje

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 17.10.2013 | Komentarze 0

Wstajemy rano obudzeni płaczem i krzykiem dzieci. Wczoraj gdy się rozbijaliśmy było już ciemno dlatego nie widzieliśmy koło kogo się rozbijamy. Rano okazuje się, że są to dwie rodziny z Macedonii bądź Albanii ze swoimi dziećmi (przynajmniej tak wywnioskowałem ponieważ nie szło się dogadać). Strasznie mnie zdołował ten widok z rana: siedzące przed namiotami dwie rodziny, kompletnie nie wiedzące co zrobić z nadchodzącym dniem. Tomek miał do wymiany dętkę, z której wczoraj popołudniu ciągle schodziło powietrze, ja nie chciałem czekać i patrzeć na widok obok dlatego zebrałem się i pojechałem do centrum. Wypłaciłem pieniądze 500 dinarów, chcemy w Skopje zjeść kolację i napić się wina, które w sklepach są w bardzo dobrych cenach np. Wino z 2007 roku kosztuje na nasze około 13 zł. Czekam na Tomka i Pawła i kierujemy się do stolicy. Wczoraj od upału niesamowicie bolała mnie głowa i jeszcze na dodatek nie wiem gdzie mam okulary. Okulary musiałem zgubić, przegrzebałem całe sakwy dwa razy i ani śladu. Około godziny 15 dojeżdżamy do miasteczka Veles, pięknego miasteczka posadowionego przeważnie na skałach. Dzisiaj z perspektywy czasu chyba mogę powiedzieć, że było to najładniejsze mniejsze miasto podczas podróży. Odpoczywamy tam chwilę i jedziemy do Skopje, do którego mamy około 60 km. Jedziemy kawałek autostradą, lecz zaraz pojawiają się bramki więc musimy się ewakuować. Jedziemy jakąś boczną opustoszałą drogą obfitą w podjazdy, jeden liczył dobre 7 km. 25 km przed Skopje w końcu trafiamy na sklep więc kupujemy z Tomkiem po piwku na ochłodę, po lodzie i wodę. Pod sklepem siedzi trzech gości sączących również piwo. Jeden z nich odziwo mówi po angielsku więc się przysiadam i rozmawiamy parę minut. Kończę piwko i lecimy do celu. Bardzo szybkie tempo przez 20 km więc w centrum jesteśmy koło 20. Śmieszna sytuacja, pewien gość po 50-tce chce nas poholować swoim rowerem do centrum udowadniając, że jego maszyna nie jest taka zła, jak mówi ma 18 biegów i chcąc zaimponować prędkością jakąś potrafi rozwinąć prawie spalił nogi tak mocno pedałując. Gdy wyprzedzam go na podjeździe nazywa mój rower rakietą (haha). Dojeżdżamy do centrum i chcemy znaleźć jakiś hostel. Spotykamy dwie rodziny z Polski, które widząc flagę mówią dobry wieczór i kierują nas do hostelu gdzie sami nocują, mówią że płacą 10 euro od osoby. Dla nas jest to trochę za dużo przy założeniu taniego tripa. Jedziemy jednak się potargować i finalnie recepcjonista pozwala nam rozbić namioty na terenie hostelu w osłoniętym miejscu między hostelem a restauracją. Chłopak, z którym gadamy za godzinę ma być zmieniony więc mówi, że wszystko przekaże swemu koledze. My w tym czasie jedziemy pozwiedzać centrum. Skopje nocą to raczej najpiękniejsze miejsce jakie miałem okazje widzieć w swoim krótkim życiu. Przy fontannie zagaduje do mnie trzech gości narodowości polskiej, którzy również zwiedzają świat tyle, że na motorach. Po chwili dochodzą następni i gawędzimy chwilkę. Wieczorem w Skopje jest mnóstwo ładnych kobiet, także jeśli ktoś lubi popatrzeć tak jak ja to mógłby się tam rozmarzyć. Jest już 22 więc wracamy do hostelu, gdzie poznaje zmiennika imieniem Vlatko. Genialny gość w wieku 47 lat choć wygląda na 25 lat.Nie mogę w to uwierzyć, lecz okazuje się to być prawdą, ma dzieci w moim wieku. Puszcza mnie na komputer i daje skorzystać z internetu, parzy kawę w kuchence gazowej, podłącza wszystkie urządzenia do prądu i pozwala iść skorzystać z łazienki, żeby się ogolić i umyć. On jak i jego kolega bardzo by chcieli dać nam pokój lecz tłumaczą, że mieli by problemy z szefem. Vlatko pracował 10 lat w Amsterdamie na platformie wiertniczej, ma żonę, dwie córki oraz dwóch synów. Niesamowicie przyjazny człowiek, rozmawiamy prawie dwie godziny i idziemy spać. Nareszcie miałem okazję się ogolić (cudowne uczucie). Póki co na naszej drodze spotykamy niesamowicie przyjaznych ludzi, nie sposób o wszystkich pisać, z którymi urywamy krótkie rozmowy, którzy podnoszą kciuki w dopingującym geście i machają co chwilę. Skopje jest to miejsce, do którego z pewnością będę chciał wrócić. Rano wyruszamy do Kosova. Bye !!!


Veles, mega urocze miasteczko




każdy orze jak może, Pan w towarzystwie miłych zwierzaków ;)



wyraz twarzy Pana za mną - bezcenna


Skopje



47 letni serdeczny Vlatko





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mmyta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]