Info
Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień16 - 10
- 2014, Sierpień31 - 7
- 2014, Lipiec9 - 4
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Wrzesień14 - 2
- 2013, Sierpień28 - 19
- 2013, Lipiec19 - 12
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Maj5 - 1
- 2012, Listopad10 - 2
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień4 - 5
- 2012, Sierpień4 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
- DST 103.00km
- Czas 06:15
- VAVG 16.48km/h
- VMAX 54.50km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 23 - Albania - piękne górskie krajobrazy
Środa, 7 sierpnia 2013 · dodano: 17.10.2013 | Komentarze 2
Dzisiejszy dzień to znowu przekraczanie kolejnej ósmej już granicy, tym razem z Albanią. Ten dzień miał niesamowitą końcówkę, ale od początku. Wstajemy wczas o 630, pakujemy się i jedziemy do miasta Prizren jeszcze w Kosovie. Pani z Dąbrowy Górniczej mówiła, że warto tylko trzeba mieć trochę czasu i wiedzieć gdzie iść. My za bardzo nie wiedzieliśmy, dlatego z grubsza pochodziliśmy trochę po mieście i usiedliśmy w pizzerii żeby zjeść. Zamawiamy każdy po pizzy (smacznej i taniej) a chłopaki standardowo po espresso. Zgodnie z tradycją granicę przekraczamy koło południa. Dość sprawna kontrola i jesteśmy już w ósmym państwie na naszej drodze. Kierujemy się do miasta Kukes, autostradami bo jak powiedział nam Besso i jego ojciec nie będzie żadnego problemu z policją a będą piękne widoki. W razie problemów z policją kazali dzwonić do nich. Nie znamy waluty w Albanii, ale ceny ponoć mają być przyzwoite. Wjeżdżamy do Kukes, widoki po drodze rewelacyjne, przepiękne, Albania póki co biję na głowę pozostałe kraje do tej pory. Miasto dziwne, jakby opuszczone, wypłacam tutaj 1000 leków i robię niezbędne zakupy czyli albańskie pyszne piwko, fante oraz 750 g Choco w słoiku ponieważ się skończył, a bez tego artykułu nie wyobrażam sobie tej podróży. Odpoczywamy godzinę, spożywamy posiłek i wyjeżdżamy na autostradę w stronę miasta Skhoder. Z każdym metrem dalej widoki jakby rywalizowały ze sobą w konkursie piękności. Wspinamy się kilkanaście kilometrów serpentynami do góry. Chwilę po wyjeździe z Kukus na moście zaliczyłem premię lotną ponieważ zagapiłem się i wpadłem w dziurę w chodniku takiej wielkości, że przednie koło wpadło tam całe a ja przeleciałem 2 metry do przodu. Na szczęście tylko trochę krwi z kolana i uda, nic poważnego, psikam to lekiem na ząb, który wiozę od Bułgarii (zawiera 96% spirolu) więc powinien to skutecznie odkazić. W pewnym momencie podjazdu jest znak, że za 9 kilometrów jest tunel, znowu nie wiemy czy długi i przede wszystkim czy oświetlony. Uwierzcie, że jazda nieoświetlonym tunelem jest jak rosyjska ruletka i przyśpiesza tętno kilkukrotnie. W końcu docieramy kilkaset metrów przed tunel i okazuje się, że ma on długość 5,8 km. Wyciągamy czołówki i zapalamy tylne lampy. Robimy to przy sklepiku na poboczu gdzie od właściciela dostajemy zimniutką wodę. Gotowi jedziemy lecz 200 metrów przed tunelem stoi policjant i próbuję wytłumaczyć, że rowerem nie można przejechać. Na szczęście w innym przydrożnym sklepiku młody chłopak zna parę zdań po angielsku i mówi, że nie możemy przejechać rowerami, że musimy przejechać z jakimś samochodem pakując do niego rowery. Pytam jak mamy to zrobić i czy Pan policjant nie może jakoś pomóc. Po chwili policjant pokazuje ręką żebyśmy szli za nim, na szczęście w stronę tuneli, mówi co chwila coś do krótkofalówki. Idziemy kawałek i zaraz dołącza do nas drugi policjant pokazując, że jest okej i żeby czekać. Zaczęliśmy z nimi sympatycznie rozmawiać o dziwo w większości gestykulując i szło to bardzo dobrze. Gdy spytali przez jakie państwa jedziemy Tomek im odpowiedział i przy każdym państwie mówili BRAWO. Pytali Tomka skąd ma strupy na rękach, a mnie czy jestem muzykiem, pokazując na tatuaże. Mimo, że oni są Albańczykami a my Polakami i żaden nie znał języka drugiego to śmiechu było co niemiara i na dodatek wszystko bylo jasne. Po około 10 minutach przyjeżdża Nissan Navara, mówią żebyśmy pakowali rowery na pakę i wsiadali, że przewiozą nas przez tunel. Tomek z Pawłem siadają w samochodzie, a ja zostaję z rowerami na pace asekurując żeby czasem nie wypadły. Niesamowita sprawa, wyobraźcie sobie taką sytuację w Polsce lub na zachodzie Europy. Zapewne dostalibyśmy w najlepszym wypadku wysoki mandat a w najgorszym skończyli w areszcie, a tutaj ?? Każdy chce pomóc ! Świetne doświadczenie. 5,8 km jedziemy w 5 minut, dziękujemy Panom z obsługi autostrady i jedziemy parę kilometrów zjazdem, musimy znaleźć miejsce do spania bo robi się ciemno. Zjeżdżamy na miejscowość FUN i rozbijamy się kawałek za zjazdem przeprawiając się przez rzekę mostem, który powinien być pokazany w programie „ Inżynieria ekstremalna” na Discovery. 3 pręty wzdłuż, a na nich deski, krzywy ale jakże piękny i na szczęście stabilny. Kolejny dzień pełen wrażeń!!!
ciekawy most
oraz pomnik
Prizren
świetny zakład ...
Komentarze
Jeśli podobało się Wam to co z niej widzieliście, to uwierz że nic nie widzieliście z jej piękna :)
Trzeba było chociaż skierować się na drogę SH5, nie mówiąc już o bocznych drogach...
Jedynym wytłumaczeniem Waszej decyzji jest to, że chcieliście przejechać Albanię najszybciej jak się da po prostu ją tylko zaliczając do kolekcji. To jest tak piękny kraj, że przez dwa dni to można się tylko wku*** że nie ma się czasu na więcej :)