Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kobi.bikestats.pl
  • DST 153.50km
  • Czas 07:07
  • VAVG 21.57km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2 Beskid Sądecki - PĘTLA

Piątek, 31 maja 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 0

7:30 pobudka, szybka sałatka śledziowa, herbatka i kanapki na drogę. Idziemy na chwilę do ogrodu rozmawiamy chwilę z Tatą i Babcią, czyszcząc przy tym łańcuch po dniu wczorajszym a następnie go smarując. Szkoda czasu, chwilę po 9 wyjeżdżamy spod domu i już na początek czeka nas ładny i długi zjazd. Po około 700 m Tomek mówi że zapomniał aparatu więc mamy pierwszy ładny podjazd. Gdy okazuję się, że wszystko mamy ( jak się potem okaże zapomniałem wiatróweczki przeciwdeszczowej) ruszamy jeszcze raz. Od początku stojąc już w ogrodzie wiedziałem że nie będzie łatwo ponieważ wiatr chciał urwać głowy i faktycznie na zjeździe i aż do Krynicy Zdrój wiatr dawał mocno w kość.
Plan wycieczki to dojechać do Nowego Sącza i zrobić pętle czyli Nowy Sącz---- Krynica Zdrój------> Muszyna-------> Żegiestów------> Piwniczna Zdrój---> Rytro-------> Stary Sącz ------> Nowy Sącz .
O 19:01 powrót pociągiem do Krakowa.
No to jedziemy Dzierżaniny------ Paleśnica ------Bartkowa –Posadowa------ Gródek nad Dunajcem ----aż do Nowego Sącza. Trasa piękna bo cały czas widok na jezioro Rożnowskie, lecz życie uprzykrzał wicher, który chciał cofnąć każdy ruch nogą. Tomek wczoraj zrobił koło 65 km więcej ode mnie co daje się zauważyć widząc jego minę i to że jedzie mi ciągle na kole . Jego mina rzednie zresztą nie tylko jego kiedy zaczynają się podjazdy a już ten do Nowego Sącza czyli kilkukilometrowa serpentyna do góry daje ostro popalić, a nawet bardzo ostro. No dobra udaje się jesteśmy w Nowym Sączu –bardzo ładnym mieście (większość studentek i studentów przyjezdnych do Krakowa są właśnie z tamtych rejonów). Po przyjeździe, od razu kierujemy się do dworca PKP żeby kupić bilety dla nas i rowerów, pomaga nam w tym niejaki Patryk, sympatyczny gość po maturze. Na dworcu kupujemy bilety, rower 5,50 zł za sztukę i bilet lekko ponad 8 zł od osoby także uczciwie. Swoją drogą pierwszy raz mieliśmy wracać pociągiem z rowerami, potem chwila przerwy na rynku, uzupełnienie płynów i węglowodanów i ciśniemy do Krynicy Zdrój. Tomek co chwila mówi, że to nie jego dzień i że słabo to widzi. No nic zobaczymy dalej. Wiatr nie chce puścić albo chociaż na chwile powiać w plecy więc tracimy coraz więcej sił, robią się między nami coraz większe odstępy. Kolejny ostry podjazd do Krynicy jakieś 60 % trudnośći w porównaniu z tym co do Nowego Sącza. Na jednym z postojów podczas podjazdów Tomek mówi, że raczej zostanie w Krynicy zje obiad pojeździ trochę tam i wsiądzie tam w pociąg. Ja nie mam wątpliwośći i mimo ciężkich jak dotychczas warunków staram się ile sił w nogach i wjeżdżam do Krynicy Zdrój jak najszybciej to możliwe. Na wjeździe zatrzymałem się pod sklepem wypatrując Tomka, a tak na prawdę zjadłem całą paczkę Krakusków kokosowych popijając kroplą beskidu. Już samotnie jadę dalej w kierunku Muszyny i Żegiestowa. I tutaj niech Tomek żałuję ponieważ od Krynicy aż do Nowego Sącza zaczęła się kosmiczna droga, praktycznie same zjazdy i bajkowe widoki . Znałem tą trasę jedynie z przejazdu samochodem, ponieważ będąc kiedyś w Żegiestowie odwiedziłem wszystkie z tych miejscowości ale nie sądziłem, że są to tak świetne tereny do jazdy na rowerze. Wiatr nagle zaczął pomagać ale szczerze mówiąc spodziewałem się tego w końcu skoro zacząłem odwracać kierunek jazdy. Cała ta pętla to miejsca uzdrowiskowe więc wszędzie dużo turystów, spacerowiczów jak i rowerzystów. Od Krynicy dostaję takiego pałera w nogach że nie schodzę poniżej 30 km/h na prostej (no może lekko pochyłem ;p), nie mówiąc już o częstych serpentynowych zjazdach, na których w końcu gęba zaczęła się cieszyć. Prawie bez przystanków dojeżdżam do Piwnicznej gdzie chwilę kontempluję czy muszę się śpieszyć czy nie. Wybieram opcję, że pociąg w razie czego na mnie nie poczeka i jadę dalej na Stary i potem Nowy Sącz. Odcinek Muszyna – Piwniczna wzdłuż rzeki Poprad za którą mamy już sąsiadów Słowaków. Jak się okazuję o 17 30 jestem już w Nowym Sączu, a że Tomkowi oczywiście rozładował się telefon szukam go najpierw na dworcu a potem w centrum. Niestety nie ma go, liczę na to że nic się nie stało i że jednak wsiądzie w Krynicy ponieważ miał bilety. Szybkie zakupy w rynku, i płukanie twarzy w fontannie i ruszam na dworzec, gdzie odpalam pierwszego żubra. Pociąg nadjeżdża, szczęśliwie jest w nim kuzyn Tomek więc wsiadam zapinam rower i zajmuję miejsce. Odpalam drugiego żubra i paluszki beskidzkie. O 19:01 ruszamy z Nowego Sącza a zaledwie o 23:25 jesteśmy w Krakowie na dworcu głównym gdzie zostało jeszcze parę kilometrów do zrobienia i tutaj okazuję się, że zapomniałem wiatróweczki a wiało już chłodem. Uchachany, trochę zmęczony wracam, biorę prysznic i idę spać !!!



















Kategoria Wycieczki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa enkas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]