Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kobi.bikestats.pl
  • DST 100.49km
  • Czas 04:46
  • VAVG 21.08km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 17 - BEJA i poranne łatanie !

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 26.09.2014 | Komentarze 0

7:30 – z otwartego na oścież okna widać budzące się do życia miasto, spokój, harmonia ;) Od dziś kocham Grandole, jeden market, dwie restauracje i parę przydrożnych kawiarenek. Aktualnie siedzimy z Danielem w jednej z nich obserwując spokojne życie mieszkańców !
Wypiliśmy po dwie kawy i nadszedł czas żeby się pożegnać i kontynuować własne drogi, mega pozytywnie wpłynęło na mnie spotkanie Daniela.
11:30 – nie zdołałem przejechać nawet 1,5 km, flak z tyłu. Nie wiem gdzie podziałem łatki, a opona przebita na wylot. Poszedłem 200 metrów do warsztatu samochodowego z oponą w ręce, mając nadzieje, że chłopy mi pomogą. Wchodzę do środka, żywej duszy nie ma, pukam do biura gdzie siedzi dwóch gości, kiwają głową z lewa na prawo, nic nie rozumiałem. Po chwili pokazuje ręką żeby zaczekać, przychodzi pracownik i woła mnie do samochodu. Wiezie mnie gdzieś, a rower z wszystkimi klamotami leży przy drodze. Dojechaliśmy – sklep rowerowy, właściciel mówi po angielsku, cudownie, przykleja dwie spore łaty wewnątrz opony i daje zestaw do łatania na przyszłość. Dziękuje za pomoc, a pracownik z warsztatu odwozi mnie w miejsce gdzie zostawiłem rower. Bardzo uprzejmi ludzie :)
16:06 wjechałem do miasta BEJA, gotuję spagetti bolognese, jestem strasznie głodny, mam ławeczkę i śliczny zamek naprzeciw siebie. Kilometry wpadają powoli, czas na sjestę ! Po sytym obiedzie, wszedłem zobaczyć zamek, na ganku przed zamkiem była informacja, wchodzę, standardowe pytanie czy habla ingles i jak zwykle odpowiedź just a little bit. Okazało się, że pani mówiła bardzo przyjemnie, nawet zaczęła mnie zagadywać, skąd jadę, czy sam, że jak to tak samemu, że mam bardzo ładny tatuaż, że naprawdę ładny. Gdy już mnie zachęciła do rozmowy i usiadłem w środku, nagle zaczęli schodzić się turyści i niestety na tym koniec, a szkoda bo sympatyczna pani :)) Zaznaczyła mi na mapie gdzie mogę spróbować kupić mapę Andaluzji. No to jadę, jeden hipermarket ze wszystkim, potem drugi, zrezygnowany pytam dziewczyny przeglądające książki w sklepie czy mówi po angielsku, tak mówi, dużo lepiej ode mnie ;) Zaproponowała, że pochodzi ze mną po sklepach, w których istnieje możliwość zdobycia mapy. Kilka sklepów, coś tam było tylko skala nie ta, 1:1000000 (ewentualnie do podtarcia). Po 45 minutach bezowocnych poszukiwań i towarzyszącej temu miłej rozmowie, zaproponowałem usiąść gdzieś i napić się czegoś. Pierwsza propozycja piwo – nie lubi, druga propozycja kawa – nie smakuje jej ;), więc zaproponowałem iść do kawiarenki i tam coś wybierzemy. Spędziłem z Teresą 3 godziny, super dziewczyna, studiuję inżynierię środowiska w Lizbonie, 22 lata, teraz jest na wakacjach w swoim rodzinnym mieście u rodziców, niedługo jedzie na północ Węgier na erazmusa, zaprosiłem serdecznie do Polski. Gadaliśmy o wszystkim, nawet do tego stopnia, że zwierzyła mi się, że 3 lata chorowała na białaczkę, większość czasu spędzając w szpitalu, na szczęście leczenie zakończyło się sukcesem. Niesamowite jak zestresowana była opowiadając o tym, mówi że teraz 100 razy bardziej docenia małe codzienne rzeczy.
Uwielbia Dire Straits, więc gdy zdradziłem jej, że miałem okazję być na koncercie Marka Knopflera, strasznie się cieszyła. Mnóstwo tematów, od muzyki, filmu, sportu do głębokich życiowych rozważań. BEJA – 35 tysięcy ludzi, świetne miasto. Bardzo polubiłem Portugalię z momentem gdy zacząłem zagłębiać się w mniejsze miasta, ciaśniejsze uliczki i pochowane kawiarenki. O 20 żegnam się z Teresą ogromnym uściskiem, wymiana bransoletek i kontaktów i w drogę Amigo. Godzina 20 a ja na liczniku mam 62 km, nie wiem dlaczego ale tego dnia chciałem dobić do setki. Nagle jakbym dostał torpedę do nóg, 20,30,40,50 km/h przy prawie płaskiej nawierzchni. Do rowerzystów – znacie to uczucie kiedy czasem ledwo jedziecie 15 km/h, a czasem w takich samych warunkach 35-40 km/h. Sam nie umiem tego wytłumaczyć, w sumie po co ?
21:42 za namiotem odgłosy jakby mój kot Lilka wymiotował kłakami, może to żaba, może wąż, którego widziałem przed chwilą.
Parę kilometrów przed rozbiciem namiotu, jakaś kobieta jadąca samochodem, zrównała się ze mną prędkością, wiozła dwa psy na tylnym siedzeniu, spytała czy mam gdzie spać, pokazałem na namiot i podziękowałem ;) Kolejny cudowny dzień!!! 
widok na miasteczko Grandola z okna pensjonatu 
i poranna kawa z Danielem 
niespełna 1,5 km po kawie ;) 
w sklepie rowerowym 
a może CUBA ?? 
ładny zamek 
typowe uliczki małych miasteczek 
Teresa :)

Route 2 808 853 - powered by www.bikemap.net





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dzaja
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]