Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kobi.bikestats.pl
  • DST 68.09km
  • Czas 03:56
  • VAVG 17.31km/h
  • VMAX 56.30km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 25 - Chillout in Pitres

Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 0

Jest po 14 – jestem po śniadaniu i obiedzie „menu del dia” i genialnym deserze Natillas Caseras ;), którego wziąłem dwie porcje. Pokochałem ten deser, coś w stylu pudingu z cynamonem i rozpuszczonymi herbatnikami.
Spałem aż do 10, nawet nie nastawiałem budzika, wyregulowałem przerzutki i podciągnąłem trochę hamulec z przodu i poczytałem książkę. 21:35 – rozłożyłem namiot za opuszczonym budynkiem przyj rozjeździe dróg. Wystartowałem dziś o 16, godzinę zajęło mi porządkowanie i rozmieszczenie rzeczy w sakwach. Mając wszystko na ziemi, podzieliłem rzeczy na te, które używam bardzo często, prawie codziennie i te, które używam raczej awaryjnie. Jakoś udało się spakować tak, żeby sakwy ważyły podobnie. Potem wytrzepałem namiot z piachu, okruchów, trawy, owadów. Udało mi się dzisiaj przejechać prawie 70 km, w niecałe 4 godziny, droga wciąż bardzo urokliwa. Koło 19 napadł mnie straszny głód, stan posiadania to pół paczki herbatników, jest sobota wieczór, wiedziałem że nie mogę tego tak zostawić i muszę spróbować gdzieś kupić chleb. Zdecydowałem, że zjadę do miasteczka Alcolea. Pierwsze Cafe Bar, pytam „Donde puedo comprar pan ?”(Gdzie mogę kupić chleb), jeden facef pijący piwo, będący zarazem jedynym klientem tego wieczoru kręci głową i coś bełkocze żeby spróbować wyżej w mieście. Jadę dalej, pytam miejscowego pijaczka o to samo, mógłby mówić do mnie po chińsku wyszło by na to samo. Jego pijany hiszpański równał się dla mnie chiński. Kawałek dalej wchodzę do Bar Club Whisky i tutaj chce się na chwilę zatrzymać... W miasteczku widziałem może 10-15 osób przejeżdżając przez nie. Ale to miejsce Bar Club Whisky, w środku wyglądało jak dobry bar w Krakowie, jedynym problemem było, że nikogo nie było w środku, aż żal się robi patrząc na młodego barmana przecierającego szklanki. W życiu nie spodziewałbym się takiego baru w takim małym miasteczku. Barman mówi mi, że wszystko już pozamykane jest, że sobota wieczór, ale mówi że obok jest piekarnia, idzie ze mną kawałek i mówi, że zamknięte. Krzywię twarz z niezadowolenia, chyba było widać, że głodny jestem, może teraz jemu zrobiło się mnie żal i zapukał do środka wołając ANA. Młoda dziewczyna otworzyła i sprzedała mi dwie weki, jedna ogromna, druga o połowę mniejsza. Chłopak z baru uratował mi nic i jutrzejszy poranek, bo w nocy pewnie nie usnąłbym z głodu i rano głodował. Gdyby nie późna pora 20:30 chętnie bym zamówił piwo w jego barze ale zaczynało się ściemniać, ja musiałem znaleźć miejsce na nocleg i zdecydować, którą drogą jutro jechać. Dzisiaj lajtowy dzień, regenerujący organizm ;) Do jutra !!! 

gorąco polecam, wystarczy wpisać na youtube i znajdziecie przepis ;)) 

w Hiszpanii Cafe Bar są wszędzie... 

Route 2 809 510 - powered by www.bikemap.net





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ejsza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]