Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kobi z miasteczka Kraków. Mam przejechane 13782.74 kilometrów w tym 163.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kobi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

RoweroweLove Spain-Portugal...

Dystans całkowity:6037.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:347:20
Średnia prędkość:17.38 km/h
Maksymalna prędkość:71.50 km/h
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:109.77 km i 6h 18m
Więcej statystyk
  • DST 138.15km
  • Czas 07:07
  • VAVG 19.41km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 46 - Mediolan me gusta II

Sobota, 6 września 2014 · dodano: 01.10.2014 | Komentarze 0

19:54 – kolejny miły włoski dzień za mną. Rano nie mogłem się zebrać, 7:30 zacząłem zwijać śpiwór, wszystko mokre, zimno, mgła, nic nie widać. Kolejny dzień zaczynam w długich spodniach i kurtce, dopiero koło 9-10 mogę się przebrać w krótki zestaw. Pierwsze 25 kilometrów co miasta Vercelli robię w totalnym mleku, ledwo widziałem samochody jadące z na przeciwka. Mnóstwo pięknych żurawi na polach obok drogi zaczęło się wyłaniać z ustającą mgłą...
W Vercelli wraz z całym miasteczkiem robię sobotnie zakupy w tamtejszym markecie, 5 minut później znowu trafiam na Lidl, więc bez wahania wchodzę. Lidl jest według mnie najlepszą siecią sklepów, więc gdy tylko widzę szyld od razu bez wahania wchodzę, chociażby tylko po hit sezonu 2014 lód Gellati, który jest przepyszny, smakuje jak Magnum, a kosztuję 0,39 euro. Robię duże zapasy łakoci i jadę dalej. W Mediolanie jestem parę minut po 15, ponad 3 godziny tutaj spędzam. Strasznie duże miasto, trudniejsze do ogarnięcia niż Turyn. Przy teatrze na placu wysiaduje mnóstwo młodych rebelsów, ten fragment miasta wyglądał jakby każdego dnia była tu duża rewolucja...
Stojąc na skrzyżowaniu z mapą podjeżdża do mnie małżeństwo na rowerach miejskich z córeczką na bagażniku, i pytam czy potrzebuję pomocy. Powiedziałem, że tak drobnej pomocy potrzebuję, żeby wskazali mi jedną ulicę bo nie mogłem znaleźć na mapie. Suma sumarum poholowali mnie 5 kilometrów do wyjazdu z miasta, super mili ludzie. Lubię bardzo jak ktoś stara się pomóc, angielski jegomościa był słaby ale chęci wielkie, w połączeniu razem zadziałało świetnie. Przy wylocie z miasta ukradkiem oka zauważyłem napis VINYL CAFE, wróciłem 50 metrów i zamówiłem piwo, co prawda najdroższe w życiu, ale wnętrze i klimat miejsca wyjątkowy ;) Wszystko w antyfaszystowskim stylu, nieduże, ale zapadające w pamięć miejsce...
Rozbijam namiot tuż przy drodzę – spagetti, piwko, komary, mmm, dobranoc :)  



adicts :))  
Vinyl Cafe   



pierwszy dzień w pracy :)

Route 2 815 321 - powered by www.bikemap.net




  • DST 135.52km
  • Czas 07:11
  • VAVG 18.87km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 45 - TORINO ME GUSTA !

Piątek, 5 września 2014 · dodano: 01.10.2014 | Komentarze 0

19:14 – zdecydowałem się skończyć jazdę godzinę wcześniej niż zwykle, chce ogarnąć mapę północno-wschodnich Włoch, która nabyłem w księgarni w Turynie. Dzień zacząłem bardzo wcześnie, o 6:55 korba już się kręciła, godzina 9 i 40 kilometrów na liczniku i oto znak Lidl poprawił mi już dobry humor. Zakupy, słodkości, lody, makarony, sosy i drugie śniadanie. Profil trasy bardzo płaski, więc kilometry wchodzą gładko. Pierwszy raz dziś założyłem długie spodnie rowerowe, w nocy przemarzłem mocno, rano 7 stopni więc chwilę po starcie zrobiłem sobie przerwę w kawiarence pijąc podwójne espresso i zjadając kawałek ciasta na rozgrzanie. O 12 wjeżdżam do centrum Turynu, 3,5 godziny pojeździłem po uliczkach tego miasta i jestem zachwycony i zauroczony tym miastem jak również klimatem Włoch. Bardzo uprzejma pani w informacji długo zachęcała, że pięknie to tu to tam. Gdy później spytałem, jak wyjechać w kierunku San Mauro, wyciągnęła telefon i zadzwoniła do jakiejś koleżanki rowerzystki, która po angielsku tłumaczyła mi jak będzie mi najlepiej wyjechać z miasta omijając obwodnice ;) Co za uprzejmość :) ...Godzinę później ta sama pani z informacji, spotkała mnie siedzącego na ławce, podjechała rowerem i spytała czy aby na pewno wszystko okej... Generalnie sporo ludzi się uśmiecha, dopytuje, mówi bravo, bardzo miłe gesty. W międzyczasie byłem w księgarni, bardzo miła obsługa i dobre zaopatrzenie więc kupuję kolejną dobrą mapę Michelin „Italia Nord-Est”, także aż do Triglavskiego parku narodowego w Słowenii mogę śmiało jechać. Zazdroszczę Elenie, że mogła studiować w Turynie rok z programu Erazmus...  




miniaturka amstaffa i śmieszna właścicielka włoszka  

w użyciu kartki z atlasu sklejane przez super właściciela stacji :)

Route 2 815 316 - powered by www.bikemap.net




  • DST 119.43km
  • Czas 08:14
  • VAVG 14.51km/h
  • VMAX 55.70km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 44 - O Mama Mia, he's Italliano :P !!!

Czwartek, 4 września 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

17:30 – przerwa na spagetti, pierwsze we Włoszech, ponieważ 1,5 godziny temu przekroczyłem granicę Francja – Włochy przez tunel o długości 3 kilometry, przez który przewiózł mnie pewien Włoch swoim dostawczakiem. O zakazie przekraczania tunelu rowerem nie wiedziałem, dopiero 1,5 kilometra przed tunelem zatrzymał się Margarija, swoim białym wypasionym mercedesem i poinformował mnie o zakazie, i przedstawił 3 opcje:
1 – wrócić 25 kilometrów do miasta i wziąć pociąg
2 – przejechać górę szutrem z kamcorami, dodatkowe 8 kilometrów o nachyleniu 14 %
3 – złapać przed tunelem podwózkę
Oczywiście wybrałem skrzynię numer 3 :)
Margarija, śmieszny gość, pół Włoch, pół Francuz, pomógł w rozmowach z policją na górze, sam proponował spakować rower do jego merola, ale wiedziałem, że ubrudzę mu pół samochodu więc podziękowałem. Dał mi również numer do siebie w razie jakichś problemów (jechał do mamy do Cuneo).
Do tunelu dojechałem mają na liczniku 70 kilometrów, 50 z nich było podjazdem, do granicy naprawdę było ciężko...
Niektóre kraje mają coś takiego w sobie, że jest przyjemnie w nich przebywać, i czuje się to od razu. Myślę, że Włochy będą pozytywnym etapem mojej podróży, bo we Francji nie czułem się za rewelacyjnie ;)
Dzisiaj pierwszy raz podczas tej podróży mogę powiedzieć, że jestem syty i pojadłem. Półmisek rurek z sosem bolognese + 300 g rolady nadziewanej kremem czekoladowym + piwo włoskie zmiażdżyło system.
O 19:30 – zatrzymałem się na stacji, żeby spytać o mapę, właściciel powiedział, że nie ma ale, żeby zaczekać. Podszedł do swojego auta i zaczął grzebać po schowkach, znalazł atlas europy bindowany w skali 1:350000 i zaczął wyrywać strony, które potrzebowałem, przyniósł taśmę i zaczął sklejać kartki :) Więc do Mediolanu mogę jechać spokojnie. Gdy już skleił mapę, zaprosił mnie do środka na piwko, posiedzieliśmy 20 minut i próbowaliśmy pogadać, włoski ma wiele podobieństw do hiszpańskiego. Super gość, wszystkim siedzącym ludziom na stacji w barze mówił, że z Polski przyjechałem i że już prawie 5 tysięcy kilometrów, żona jego mi gratulowała, BRAVO ;) Żałuje, że zapomniałem zrobić zdjęcia ;) Podoba mi się tutaj bardzo póki co, czuję ten sam luz co w Hiszpanii...  








i interesujący profil dzisiejszego dnia...

Route 2 814 422 - powered by www.bikemap.net




  • DST 165.55km
  • Czas 09:00
  • VAVG 18.39km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 43 - Cannes - Nice - Monaco

Środa, 3 września 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

20:50 – rozłożyłem namiot po ciemku przy serpentynie do Castillion. Dzisiaj ostro, wczesny start i w południe 75 kilometrów na liczniku. Byłem nastawiony na spory dystans, ale że uda się dojechać do Menton i odbić na północ, to tylko mogłem pomarzyć. Udało się i nawet udało się zacząć podjeżdżać. Dzisiaj ostatni dzień wzdłuż wybrzeża, wjeżdżam już na dobre w głąb lądu, dlatego dziś w Cannes zaliczyłem super pływanie w morzu. W Nicei w parku ugotowałem makaron, a w Monaco jeździłem drogami w tunelu z rondami, niezły odjazd. A na koniec dnia spotkałem Węgra, mieszkającego we Francji, znanego z wyczynu przejścia o kulach 1300 km z północy na południe Francji http://www.joekals.com/associationjoekals.php  ...  
fajnie usytuowane tory tramwajowe :) ...   







ja i Joe, fajny gość http://www.joekals.com/associationjoekals.php

Route 2 814 416 - powered by www.bikemap.net




  • DST 136.59km
  • Czas 07:30
  • VAVG 18.21km/h
  • VMAX 66.30km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 42 - Żeli Papą

Wtorek, 2 września 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

20:39 – kolejne cudowne miejsce na rozbicie namiotu. Dzisiaj od rana słabiutko, w południe miałem niecałe 18 kilometrów na liczniku, plażowanie z Rene się przedłużyło, ale nie ma tego złego co by … Pyszna lodowata kąpiel w morzu, a potem prysznic na plaży, znowu poczułem się jak nowo narodzony. Francja ma bardzo dużo ścieżek rowerowych prowadzących południem przy wybrzeżu. Jak ktoś myśli, że jazda południowym wybrzeżem Francji to bagietka z dżemem to się myli. Ileż to wzgórz trzeba objechać, ten tylko się dowie kto objedzie ;) Ale i tak mimo wszystko droga łatwa, nie chce się narażać na komentarze rowerzystów, którzy jeżdżą tylko w górach po przełęczach 3 tysiące metrów ;)
Dzień przyjemny, ciągle bardzo ciepło w ciągu dnia i przyjemnie chłodno rano i w nocy. Chciałbym wrócić na północ Hiszpanii, magiczny region i nie wiem czemu ale chyba chcę wyjechać z Francji dość szybko. Nie czuje się tutaj jakoś fenomenalnie, język francuski jest mi zupełni obcy, a Francuzi nie są skorzy do rozmów po angielsku. Z drugiej strony bardzo też chce już wjechać do Włoch, czemu ? Nie wiem ! A co z tą Polską ?, jeszcze chyba nie teraz :)  

Rene podjeżdża wzgórze......     
bociek ;) ... 

ścieżki rowerowe po francusku ... 
i tutaj, miazga prawda ??  
miejsce noclegu

Route 2 814 409 - powered by www.bikemap.net




  • DST 106.59km
  • Czas 05:58
  • VAVG 17.86km/h
  • VMAX 56.80km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 41 - Marsylia z Rene

Poniedziałek, 1 września 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

21:14 – namiot rozbity na wzgórzach Marsylii.
Dzisiaj zacząłem wcześnie rano, od samego początku miałem ładny mocny wiatr w plecy, więc 30-35 km/h na prostej nawierzchni nie było problemem. Potem przeprawa promem, gdzie pracownik, młody Francuz dał sporo wskazówek jak dojechać do Marsylii omijając drogi szybkiego ruchu. Potem doświadczyłem paskudnego wiatru, który właściwie uniemożliwiał jazdę. Odcinek ten był pod kątem prostym do drogi, którą jechałem wcześniej, więc wiatr zaczął hulać z mojej lewej strony. Na dodatek był to jakiś rejon portowy i mnóstwo tirów mijających mnie powodowało, że prawie lądowałem w rowie, więc zrezygnowałem z jazdy i zacząłem spacer z rowerem. Odcinek 15 kilometrów zrobiłem w ponad dwie godziny. Mając 55 kilometrów na liczniku, koło 11 spotkałem sakwiarza z Niemiec Rene, spędziłem z nim resztę dnia. Kolejny bardzo pozytywny Niemiec spotkany na mojej drodze... w parku w Marsylii ugotowaliśmy obiad, odpoczęliśmy i wyruszyliśmy szukać noclegu na wzgórzach. Namioty rozbiliśmy już po ciemku, wypiliśmy po następnym piwie, pogadaliśmy do 22:30 i do spania.  



Stadion Olympic Marsylia  
sjesta w parku     
miejsce noclegu (zdjęcie zrobione już rano)  

coś się nie zgadza znacząco dystans z mapy i mojego licznika z tego dnia, ale jakieś pętle mi porobiło na bikemapie

Route 2 814 378 - powered by www.bikemap.net




  • DST 147.76km
  • Czas 07:23
  • VAVG 20.01km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 40 - Do widzenia inż. Sierpień

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

20:33 – nie lubię niedzieli od dziecka. U mnie w rodzinnym mieście zawsze w ten dzień było wyjątkowo ponuro, nikogo na ulicach, wszystko pozamykane. Niedziela kończy tydzień, nigdy w niedzielę nie dało się wypocząć, przynajmniej psychicznie ze świadomością wizyty w szkole na następny dzień. Uczono nas przez 12 lat przeróżnych przedmiotów, ale nikt nie nauczył, że wiedza to przywilej, a nie żmudny obowiązek. Ja szkołę zawsze traktowałem jako przymus, to też nigdy nie lubiłem tam chodzić. Połowę liceum wagarowałem z ludźmi z klasy, teraz żałuję takiego podejścia. Wiedza to coś wspaniałego, niekoniecznie system edukacji, ale po co o tym piszę ?? Jest niedziela – niezwykła bo nie dość, że kończy tydzień to jeszcze kończy miesiąc. Na dodatek miesiąc wakacyjny czyli sierpień. Jutro już wrzesień, który za cholerę nie kojarzy się z wakacjami, tylko ze szkołą i nadchodzącą jesienią ! Jesień i zima ?? Okej pod warunkiem, że jesień i zima będą trwały nie po 3 miesiące tylko po miesiącu. Dla mnie byłby to cudowny układ: 5 miesięcy lato, 5 miesięcy wiosna, miesiąc jesieni i miesiąc zimy.
No więc tak mi się na melancholie zebrało z końcem lata...
Wracając to wyprawy, to rozbiłem namiot przy jakimś kanale w Parc Naturel Regional de Camargue, we Francji jak w Holandii dużo kanałów.
Dzisiaj przełamałem pierwsze lody w rozmowie we Francji. Jakiś starszy Pan pomógł mi gdy stałem patrząc w mapę, wskazał mi fajną drogę zamiast krajówki. O 13:30 – robię sobie 1,5 godziny przerwy w parku na obiad i lekką drzemkę. Francuzi dużo piknikują w parkach co uważam za bardzo pozytywne. O 17:40 - złapałem gumę z tyłu, jakieś dwa kolce z chwastu wbiły mi się w oponę, długo się zastanawiałem czy jestem aż tak zmęczony, czy jednak coś nie tak jest z dętką.
Zastanawiam się jak długo jechać wybrzeżem Francji, to znaczy kiedy odbić na północ Włoch.
Piosenka na dziś ? Akurat – Pa Pa Pa  
ścieżki wzdłuż wybrzeża ;) 
ustrzeliłem ją ;) 
piknik w parku 

warto zwrócić uwagę na hardcorowy profil trasy ;))

Route 2 812 526 - powered by www.bikemap.net




  • DST 160.13km
  • Czas 08:14
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 39 - Ostra nagniotka po francusku

Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

20:35 – rozbiłem namiot przy ekspresówce, jak wynika ze znaków, natomiast z mojej mapy wynika, że to zwykła droga krajowa. Nie widząc wyjścia, ani alternatywy wjechałem, mimo zakazu na drogę ekspresową. Tylko jeden klakson chciał ze mną pogadać więc jak na tak duży ruch niezły wynik ;) Dzień dzisiaj zaczął się dobrze, pobudka o 7:10, przed 8 już zacząłem pedałowanie. Na wejście 5,5 kilometra zjazdu do centrum Quillan i potem aż do 80 -tego kilometra tak sobie trochę podjeżdżałem, trochę zjeżdżałem na niewysokie wzgórza. Tak upłynęła mi większa część dnia, powolutku, bez nerwusia. Popołudniu kupiłem na stacji mapę w skali 1:500000, która chyba będzie moim błędem, mam nadzieję, że uda mi się z nią przejechać jakoś południe Francji. Świetny klimat mają wsie francuskie. Piękne drogi w lesie, dużo zamków, wszystko bardzo klimatyczne. Dzisiaj też byłem w dwóch trochę większych miastach, czyli Narbonne i Beziers. Jutro już znowu wjadę na wybrzeże, trzeba dać nura do morza i zmyć kilkudniowe zmęczenie. Dziś udało się nakręcić ładny dystans – 160 kilometrów, gdzieś po drodze przeszło 4 tysiące kilometrów...  
zaraz po przebudzeniu  



cudowne niebo było tego dnia ... 
inny wymiar :) ... 

 
Narbonne i wędkujący goście 

Route 2 812 516 - powered by www.bikemap.net




  • DST 109.12km
  • Czas 06:53
  • VAVG 15.85km/h
  • VMAX 57.70km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 38 - Etap Andora - Francja - Pireneje

Piątek, 29 sierpnia 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

8:25 – takie ulewy i taką burze jak poprzedniej nocy pamięta się tylko jak za małego dzieciaka. Namiot jakby był atakowany ostrymi nabojami, a śledzie walczyły z potężnym wiatrem, ja natomiast walczyłem z tym, żeby usnąć, ponieważ hałas uderzających z dużą częstotliwością kropel deszczu był naprawdę duży. 9 stopni na plusie w nocy to niezła odmiana, gdyż przywykłem, że śpię nago więc tej nocy zmarzłem niemiłosiernie. Nawet teraz o 8:30 zgrzytam zębami z zimna, a przecież jestem na wysokości około 1500 m więc nie jest to dach świata. Żeby się trochę zagrzać, robię sobie na wejściu 22 kilometry podjazdu na „Port d'Envalira” 2408 mnpm. Odpoczywam chwilę, herbatniki, piwko i 37 kilometrów zjazdu do miasteczka Ax-les-Thermes już we Francji. Zjechałem na wysokość 752 m i skręciłem w prawo w piękną drogę D 613, która prowadziła przez las na wysokość 1431 m na „Col de Chioula” - to było znowu 10,5 kilometra podjazdu. Na wzgórzu w niesamowitej mgle gotuję sobie spagetti, bardzo zimno, mży kapuśniaczek. Droga prowadząca na „Col de Chioula” pokonałem właściwie bez udziału samochodów, ruch był minimalny, droga cudownie mroczna :) Potem czekało mnie 40 km zjazdu, ale tego typu, że od czasu do czasu pojawiają się lekkie podjazdy. Dziś zjechałem na niższą wysokość, żeby nie było powtórki z wczorajszej nocy. Rozbiłem namiot 4 kilometry przed miasteczkiem Quillan. Naprawdę dzisiaj tyle pięknych widoków, że buzia sama się raduje !!! 







Francja - 4 państwo wyprawy  

mroczna droga w mleku na Col de Chioula 1431 mnpm  

miejsce noclegu... 

Route 2 812 499 - powered by www.bikemap.net




  • DST 108.96km
  • Czas 06:11
  • VAVG 17.62km/h
  • VMAX 71.50km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 37 - Żegnaj piękna Hiszpanio, witaj Andoro:)

Czwartek, 28 sierpnia 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 2

20:23 – mucho calor – upały nie odpuszczają, łepetyna już boli od słońca, na szczęście noce deczko chłodniejsze. Dziś miałem ostatni dzień w Hiszpanii ! Zakończyłem podróż, po tym cudownym kraju ustanawiając swój Vmax = 71,5 km/h. Można się było lepiej pożegnać ???
W nocy spało się bardzo dobrze, więc zwlekam się dopiero o 8. Przed 10, zakupy w Lidlu, śniadanko i nagniatamy. Od rana towarzyszył mi bardzo dobry humor więc cały dzień podśpiewywałem pod nosem różne utwory. Ostatnie 10 kilometrów w Hiszpanii towarzyszyła mi rowerzystka, która też co roku robi sobie krótką wyprawę z sakwami. Ogarnął mnie duży smutek, gdy uświadomiłem sobie, że hiszpańska przygoda się skończyła. W końcu etap hiszpańsko-portugalski trwał 37 dni, z czego miesiąc w Hiszpanii, od północy na południe, piękne miejsca, piękni ludzie, wspaniałe wspomnienia...
O 19 zatrzymuje się w sklepie rowerowym w stolicy Andory i kupuję dwie dętki za niecałe 5 euro – cena w porządku. Jak Portugalia kojarzy mi się z Rumunią tak Andora z Kosovem czyli duże pieniądze, które w szybkim tempie zrobią z pięknie usytuowanego kraju turystyczną wioskę...
Jasne wiem, przejechałem kraj główną drogą przez środek, pewnie na obrzeżach jest dziko :)
Kierowcy tutaj strasznie rozkojarzeni, strach trochę bo ruch duży. Mam 25 km do granicy z Francją i kieruje się na Narbonne, z mapy widzę, że jutro też będzie ostry dzień...
Żegnaj Hiszpanio, miło było Cię poznać...
Ps. Policja dzisiaj parę kilometrów przed Andorą zabrała mi rejestrację (zrobili to z towarzyszącym im zawsze uśmiechem na twarzach)



!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!  
lubię to zdjęcie  




towarzyszka ostatnich hiszpańskich obrotów ;) 
nocleg - prawie 1500 mnpm

Route 2 812 472 - powered by www.bikemap.net